Wspaniale, że możemy pomóc, a niepotrzebny sprzęt, tak bardzo się jeszcze przyda. Misjonarze nie mogą się już doczekać tego transportu.
Wszystko za sprawą Fundacji Redemptoris Missio.
Od dwóch miesięcy szpital dziecięcy działa już w nowej lokalizacji, przy ulicy Wrzoska 1. Trwa wielkie porządkowanie opuszczonych lokalizacji. W nowym budynku mali pacjenci mają zapewnione nowoczesne wyposażenie. Stare zostało podarowane szpitalom misyjnym w Kamerunie i w Libanie. Fundacja „Redemptoris Missio” otrzymała meble, łóżeczka dziecięce, stojaki do kroplówek, przewijaki. W Kamerunie to sprzęt na wagę złota. W tamtejszych szpitalach brakuje dosłownie wszystkiego. Dary trafią tam kontenerem drogą morską, natomiast do Libanu wyślemy je wojskowym samolotem z Powidza.
Jak informuje Fundacja, opieka medyczna w Kamerunie jest na dramatycznie niskim poziomie. Podstawowe źródło utrzymania Kameruńczyków stanowi rolnictwo. Mieszkańcy zajmują się również hodowlą bydła i kóz oraz eksploatacją lasów. Znacznym utrudnieniem jest niewielka ilość dróg utwardzonych (niecałe 15%) i ich bardzo zły stan, w znaczniej mierze uzależniony od zmiennej pogody. PO darowiznę z polskiego szpitala zgłosiło się 12 ośrodków misyjnych z Kamerunu. Misje biorące udział w projekcie w większości znajdują się na terenach wiejskich lub mniejszych miastach. Misjonarze relacjonują: problemy spotykane w naszej pracy to niski poziom życia, brak pracy, brak wody pitnej, różne choroby wynikające z niedożywienia, słabej opieki medycznej, a w edukacji brak poziomu nauczania w szkołach państwowych.
Sprzęt z polskiego szpitala, otrzyma między innymi, budowany przez Polaków szpital w Abong Mbang w Kamerunie. „Młode dziewczyny rodzą w domach, w koszmarnych warunkach – mówi siostra Nazariusza Żuczek, a brak opieki medycznej powoduje liczne komplikacje poporodowe, nierzadko kończące się śmiercią dziecka, matki lub w najgorszym przypadku śmiercią obojga. Budowa porodówki i szpitala dziecięcego będzie ogromną pomocą, bo wiele kobiet rodzi na ulicach, po domach na wsi. Po narodzinach dzieci będą tu miały właściwą opiekę. Miejscowych nie stać na podstawowe rzeczy jak leki czy transport. Gdy w przychodni otrzymują pomoc za darmo, z wdzięczności przynoszą rzeczy, które tylko świadczą o ich ubóstwie. Dają to, co mają: kiść bananów, własnoręcznie złowione ryby. Kolejnym dużym problemem w okolicy Abong Mbang jest niedożywienie. Je się tam najczęściej maniok, który nie ma witamin, a zapełnia żołądek i dzieci nie czują głodu. Niedożywione dzieci są tak wyniszczone, że najmniejszy dotyk je boli. Kiedyś przyszła mama z 8‑miesięcznym dzieckiem, które ważyło 3,5 kilo. Jeśli dziecko w przeciągu trzech tygodniu nie umrze, to znaczy, że będzie żyło. Po trzech miesiącach zaczyna się zwykle uśmiechać. Leczenie niedożywienia trwa do roku”.
Powstające właśnie centrum medyczne będzie leczyć dzieci niedożywione, poparzone, chore na malarię, tyfus, dur brzuszny inne choroby, które dla niedożywionych dzieci są śmiertelnym zagrożeniem . Dzięki wyposażeniu z polskiego szpitala będzie można hospitalizować dzieci co zapewni większą skuteczność leczenia.
Publikacje w mediach: